Przejdź do głównej zawartości

Real Story. Story of Dark

Tak, tak, jestem, żyję, mam się dobrze i nawet zaczęłam pisać (w końcu... =P) własnego fanfika! Szczyt moich możliwości!
Jeśli chodzi o fanfika to tytuł macie w tytule posta, a docelowo ma być o nastoletnim życiu Luny i Celestii, ale na razie mam dla was tylko prolog... Nie przedłużając oto on:



Prolog

– Spike, obudź się, obudź! – krzyczała podekscytowana Twilight, raz po raz trącając małego smoka kopytkiem.
– Co się stało? – pytał się zaspany smok powoli się dobudzają – Pożar czy jak?
– Oczywiście że nie, przecież kryształ się nie pali – mówiła lekko zirytowana fioletowa klacz. – To coś lepszego: właśnie skończyłam ponownie czytać Pamiętnik Dwóch Sióstr!
– Serio?! I tylko dlatego musisz budzić cały zamek?! Żeby powiedzieć ze skończyłaś czytać jakąś książkę?!
– Zamku nie można obudzić. To budynek. Budynki nie żyją, a więc też nie śpią. Ale zapewne chodziło ci o przenośnię, choć i to nie ma zbyt wiele sensu, ponieważ w zamku mieszkamy tylko my, a więc jeśli ja się obudzę i obudzę ciebie to już będzie budzenie całego zamku – usatysfakcjonowana swym wywodem Twilight, obruciła się i spojrzała na smoka. – Spike czy ty śpisz?!
– Nie! Znaczy trochę... Czy ty wiesz która godzina?! Powinienem spać?! Poza tym wciąż nie rozumiem dlaczego mnie obudziłaś...
– Na końcu pamiętnika odkryłam zakodowaną wiadomość, która tak w skrócie mówiła że w Zamku Dwóch Sióstr jest książka która tak jakby jest jego uzupełnieniem. Chce ją przeczytać.
– I naprawdę musisz tam iść w nocy?
– Sekrety Zamku ujawniają się w mroku. Rano możemy jej nie znaleźć – mówiła spokojnie Twilight. – Dobudź się do końca, a ja w tym czasie przygotuję się do wyprawy. Musimy się pośpieszyć.
– No dooobra – z ociąganiem zgodził się Spike i dla rozbudzenia zaczął uderzać się po policzkach.

***

– Spike, pośpiesz się! – wołała klacz – To już niedaleko!
– Niedaleko, niedaleko! – Spike pod nosem przedrzeźniał swoją przyjaciółkę – Tylko dwie godziny galopem, nic wielkiego!
– Wszystko słyszałam, Spike. Ale tym razem to naprawdę blisko. Spójrz - tam jest przełęcz i most, a tuż za nim stoi zamek. Widzisz?
 Spike wytężył wzrok (co nie było proste gdyż z niewiadomego powodu powieki chciały spokojnie opaść na dół). Faktycznie, w oddali widać było coś na kształt zamku.
– Stóóóóój!!! – wrzasnęła Twilight zatrzymując smoka kopytkiem.
– Co ty robisz!? – spytał oszołomiony i ponownie doszczętnie rozbudzony Spike.
– Prawie spadłeś w przepaść – jak najspokojniej w świecie powiedziała klacz.
Spike spojrzał pod łapy. Pod nim rozciągała się głęboka, stroma, twarda przepaść.
– Dzięki – bąknął pod nosem.
– Nie ma za co, ale musisz bardziej uważać. A teraz przejdźmy przez most.
Przeszli. Dalej szli w milczeniu drogą prowadzącą do zamku. Twilight myślała jak w miarę nie męczący sposób ominąć ”niespodzianki” które czekają na nich w zamku, Spike po prostu trząsł się jak galareta. Zamek co prawda był piękny, ale miał w sobi coś mrocznego. Smok pamiętał że Twilight kiedyś proponowała Księżniczce, aby odnowiła zamek i oddała go jako muzeum, ale ona stwierdziła że wiąże się z nim zbyt wiele wspomnień, a poza tym za trudno byłoby wypędzić mrok który tam zamieszkał. To zdanie cały czas krążyło Spikowi po głowie.
– No, jesteśmy na miejscu – nagle oznajmiła Twilight.
Magią otworzyła drzwi. Zawiał lodowaty wiatr. Spike schował się za Twilight.
– Nie bój się, to tylko zamek – klacz starała się uspokoić smoka. – W pamiętniku są dość dokładne wskazówki dotyczące miejsca ukrycia, więc gdy ja będę szukać książki, ty możesz spokojnie się przespać.

***

            Twilight była wyczerpana. Od ponad dwóch godzin stała w kropce. W pokoju obok Spike smacznie chrapał. Tak bardzo chciałaby położyć się obok niego i zasnąć. Choć wskazówki były dokładne, to były zapisana w języku zebr. Uczyła się go kiedyś (tak na wszelki wypadek) od Zecory, ale język ten miał tyle homonimów[1] że nigdy nie można było być pewnym. Dla przykładu jedna wskazówka mogła brzmieć: „Ciasto marchewkowe lubi się bawić.”  albo „Komnata mroku chowa się koło sali tronowej.”. Mogło być to też połączenie tych dwóch zdań np. „Komnata marchewkowa lubi się chować.”. Założyła że właściwe znaczenie to to o komnacie mroku, więc aktualnie chodziła po sali tronowej, szukając czegoś co choćby w minimalnym stopniu przypominałoby drzwi.
– Mam już dość – pomyślała i położyła się na olbrzymim tronie. Już zasypiała gdy nagle coś szurnęło i zapadła się wraz z tronem pod ziemię. Po otrząśnięciu się z szoku, stwierdziła że kompletnie nic nie widzi.
– To na pewno komnata mroku! – pomyślała z ulgą i strachem, bo próbując rzucić zaklęcie światła, jej róg jak na złość nie chciał się zaświecić. Chwilę siłowała się z zaklęciami, ale w kocu dała sobie spokój, a jej oczy przyzwyczaiły się do mroku. Spostrzegła że w rzeczywistości nie znajduje się w komnacie, a na początku długiego korytarza. Zza zakrętu biło lekkie zielone światło. Alikorn poszedł w tamtą stronę. Idąc korytarzem spostrzegała coraz dziwniejsze szczegóły, np. na wszystkich ścianach wisiały książki, a właściwie unosiły się tuż nad ziemią. Twilight czuła się coraz gorzej. Na końcu korytarza była gablota, a w niej leżała książka z oladką zdobioną złotymi literami, układającymi się w tytuł „Real Story. Story of dark.”.
– Jakoś dziwnie to brzmi... – przemknęło przez myśl klaczy, ale nie miała ochoty pozostawać dłużej w tym dziwnym miejscu. Nie namyślając się zbyt wiele, spróbowała czarami podnieść szklaną część gabloty. Nie udało się.
– Co tu się dzieje?! – krzyknął już zupełnie zirytowany alikorn. – Co to jest?! Blokada na magię czy jak?! A może... Ale to chyba nie możliwe – Twilight spróbowała użyć jednego z zaklęć odwrotnych, popularniej nazywanych mrocznymi. Używała ich tylko raz – i to przez przypadek – w Kryształowym Królestwie. Nie chciała do tego wracać. Ale jeśli sytuacja tego wymagała... Powiedziała zaklęcie od tyłu i przypomniała sobie najgorsze chwile w życiu. Udało się. Szybko zaklęciem chwyciła książkę i zaczęła biec ile miała sił w kopytkach. Podleciała do otworu w podłodze i wleciała do sali tronowej. Wycieńczona padła na dywan. Była zmęczona. Bardzo zmęczona. Ale jej trud się opłacił. Nareszcie miała tę książkę. Powoli wstała i ruszyła ku sali w której pozostawiła Spika.
– Jestem! – zawołała wchodząc do pokoju.
– Nareszcie! Myślałem że coś ci się stało! – ucieszył się Spike. – Wyglądasz nie najlepiej...
– Musiałam używać mrocznych zaklęć – krótko wyjaśniła Twilight. – Ale mam tę książkę.
Ułożyła się wygodnie na poduszkach, otworzyła książkę i zaczęła czytać. Myślała że będzie to raczej coś w stylu objaśnień do pamiętnika, ale zapowiadało się na zupełnie nowe opowiadanie. Na pierwszej stronie powiał ją wstęp. Był odręcznie napisany, z niesłychaną jak na kucyka dokładnością.

Wstęp
Drogi czytelniku!
Jeśli to czytasz, to zakładam że przeczytałeś Pamiętnik Dwóch Sióstr. Powinieneś wiedzieć że nie wszystkie informacje tam zawarte są prawdziwe. Czasami tylko lekko naginałyśmy prawdę, a czasami zwyczajnie pomijałyśmy bardzo istotne fragmenty, których się wstydziłyśmy. Poza tym w Pamiętniku opisane jest życie księżniczek, odkąd już były księżniczkami i mieszkały w tym zamku. Tu jest inaczej. Po pierwsze: historia księżniczek jest opisana od prawie samego początku, czyli od narodzin Luny. Po drugie: żadne fakty nie są tu zatajone, nic nie jest nawet odrobinę nagięte. Tu jest cała prawda. No i najważniejsza sprawa: książka ta jest obłożona wieloma skomplikowanymi zaklęciami. Pierwsze z nich to zaklęcie wciągnięcia – po przeczytaniu pierwszego słowa opowiadania nie będziesz mógł przestać czytać, aż do samego końca. Drugie ściśle łączy się z pierwszym. Jest to zaklęcie realności. Nie będziesz czuł że czytasz książkę. Ty będziesz nią żył. Będziesz obserwować księżniczki, a nie literki tworzące ich imiona. No i zaklęcie trzecie – ostatnie i chyba najbardziej kłopotliwe. Otóż nie ważne czy jesteś kucykiem ziemskim, pegazem czy też jednorożcem, nie będziesz mógł przez dość długi czas nikomu mówić o tym co przeczytałeś. Będziesz na początku musiał wszystko dokładnie przemyśleć.

To chyba na tyle z przestróg. I jeszcze raz przypominam: zastanów się trzy razy zanim zaczniesz czytać pierwszy rozdział!

Twoja,
Księżniczka Tia

Twilight się otrząsnęła. Faktycznie, czuła jakąś magię, ale tak słabą, że nie była w stanie powiedzieć jakie są to zaklęcia. Pierwszy raz naprawdę zastanowiła się czy chce to przeczytać. Tytuł jak i wstęp zapowiadały książkę, jakby naprawdę miała być prywatnym dziennikiem księżniczek. I kto to właściwie jest ta księżniczka?! Kolejna zesłana na jakąś planetę?!
– Twily, uspokój się... – klacz z zamyślenia wyrwał Spike. – Wyglądasz jakbyś miała zaraz wybuchnąć...
– Dzięki Spike. Po prostu sama już nie wiem czy chce czytać tę książkę...
– Serio? I dlatego nie spałaś przez pół nocy, mocowałaś się z czarną magią oraz przez trzy godziny czytałaś wstęp? Żeby teraz stwierdzić że wcale nie będziesz jej czytać?!
– Może masz rację... – zamyśliła się Twilight. – Dobrze, zacznę ją czytać. Ale jeśli zacznie się ze mną dziać coś dziwnego, to mnie obudź.
– Okej... – odpowiedział nie za bardzo rozumiejący sensu tego zdania smok.
Alikorn jeszcze raz wygodniej ułożył poduszki, położył się, przykrył się kocem i zaczął czytać opowieść, która miała zmienić całe jego życie...


W Wordzie wyglądało jakby było tego "odrobinę" więcej... No ale cóż! Ogółem mam dziś świetny humor i jestem tak strasznie podekscytowana!!! Ale na razie nie napiszę dlaczego! To tajemnica!!! Ale odtajni się dziś wieczorem! Albo jutro rano... W każdym razie...

Do napisania!!!


[1] wyrazy brzmiące tak samo, ale znaczące coś innego

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

My New Asian Love - A Few Words About Korea ♡ (part 1/2)

Annyong~! Witajcie w nowym poście po kolejnej dłuższej przerwie ^-^ W poprzednim wpisie obiecałam Wam rozpiskę o k-popie i ogólnie Korei, czyli tematach bardzo gorących dla mnie ostatnimi czasy. Chciałam podzielić się z Wami tym w taki sposób, aby zachęcić Was do koreańskiej muzyki i kultury, tak jak jakiś czas temu zachęcono mnie, a że z początku nie miałam pojęcia jak się do tego zabrać zajęło mi to trochę dłuższą chwilę... ^^" Wracam jednak dzisiaj z pełnoprawnym postem na temat Korei! //Edit while writing #1: Heh, post wyszedł trochę bardzo dłuższy niż się spodziewałam, a i temat nietypowy dla tego bloga, więc nie zdziwię się jeśli większość zdecyduje się go pominąć ^^" Pisałam go w sumie najbardziej dla siebie, nie mniej byłabym bardzo szczęśliwa gdyby ktoś to przeczytał albo nawet zainteresował k-popem po przeczytaniu *-*//  //Edit while writing #2: Ok, post wyszedł napraaawdę dłuższy, dlatego podzieliłam go Wam na części ^-^ Enjoy!// 1. Czym właściwie jest K

Anglia! ❤ - dużo myśli, dużo zdjęć... - part 2

Hello! ♡ Przez dłuższy czas zastanawiałam się, czy męczyć Was ciągiem dalszym mojej rozpiski, czy może jednak najpierw wstawić jakąś sesję, ale stwierdziłam, że wolę szybciej zamknąć ten rozdział. Dlatego dzisiaj zwiedzamy razem Londyn, a za tydzień pierwsza "prawdziwa" sesja od ponad 140 dni. Wow. Ja jednak już nie przedłużam i zapraszam do posta ^^ //jeśli komuś nie chce się czytać całości, polecam przescrollować gdzieś 2/3 posta - tam jest najciekawsza część ^^// Zacznijmy może od samego początku czyli... lotu! Jeszcze na lotnisku ^^ (ach te palce siostry xD)  Tu wciąż w czasie wzlatywania do góry... A tu już lądujemy w Anglii ^^ Po całym locie mogę powiedzieć jedno - kocham latać ♥ Najwspanialszy był chyba moment uwieczniony na ostatnich czterech zdjęciach - "zanurzanie się" w chmurach podczas lądowania. To było wspaniałe ♥ Jak już wspominałam na początku, przez pierwsze kilka dni mieszkaliśmy nie w Londynie, a w Birmin

goodbye

a więc ten dzień nadszedł. uwierzcie mi, starałam się opóźnić to jak tylko mogłam. bardzo nie chciałam pisać tych słów. ale wszystko kiedyś się kończy. chciałam napisać to inaczej. chciałam wypisać wszystkich którzy tu zaglądali. i każdemu z osobna podziękować. ale to tak strasznie boli. boli mnie każde słowo które piszę. nie chciałam tego kończyć w ten sposób. w ogóle nie chciałam tego kończyć. gdy zaczynałam pisać zastanawiałam się jak to możliwe że ktokolwiek zostawia bloga. myślałam że sama nigdy tego nie zrobię. że mając 20 lat wciąż będę tu pisać. ale wszystko zaczęło się sypać. gdy zaczynałam pisać to nie zaczynałam a zaczynałyśmy bo byłyśmy dwie ja i iki pisanie było naprawdę wspaniałe. pisałyśmy kilka postów w tygodniu. pisałyśmy same do siebie bo nikt tego nie czytał. ale wierzyłyśmy że ktoś zacznie. i zaczął. i pojawiali się kolejni. i to było naprawdę cudowne. to kilka miesięcy było cudowne a potem